Jessica:
Czemu ja ? Czemu ja tutaj jestem… David właśnie nam powiedział, że
przygotuje nam sprzęt i będziemy mieli treningi. Coś typu Ala walka… Już mi się
przypominają jakieś książki fantastyczne. Te wszystkie walki.. Nienawidzę tego.
Mam ważniejsze sprawy na głowie. Może i byłam z zasady pesymistką nie wiem, ale
uważałam, że to nie skończy się dobrze. Właśnie siedziałam w małej sypialni, która
teraz była moja. Była przytulnie urządzona, ale nie czułam się tu jak u siebie.
Nic mi tu nie pasowało ! Nie chciałam zostać tu, ani chwili dłużej, ale nie
mamy wyjścia. Usłyszałam pukanie do ładnych z jasnego drewna drzwi.
- Wszystko w porządku ? - Spytała się Daisy otwierając drzwi. - Wiesz
powinnaś je zamykać, a jak ktoś się zabije w nocy. - Powiedziała sarkastycznie
z uśmiechem. Tak często się śmiała, że było to aż dziwne.
- Naprawdę Cię to bawi ? - Spytałam podnosząc brwi. Dziewczyna nagle
lekko spoważniała, ale nadal mówiła z lekkim uśmiechem na ustach.
- Nie. Po prostu Ty widzisz szklankę do połowy pustą, a ja do połowy pełną.
Jestem pozytywnie nastawiona do życia. W końcu żyjemy.
- Serio ? Jesteś pozytywnie nastawiona do życia, czy po prostu to sobie
wmawiasz ? - Spytałam ostro, nie umiejąc już patrzeć na jej ciągłą grę.
Ach - Westchnęła. - Widzę, że nie masz humoru. Chciałam Cię tylko
poinformować, że za pół godziny zbieramy się na dworze. Znajdź punkt C, David
nas oprowadzał, mam nadzieję, że słuchałaś.
- No proszę ! Od razu zmieniasz temat. - Wygarnęłam jej. Daisy odwrócona
już, obróciła głowę w moją stronę i z chłodną miną powiedziała.
- Nie muszę Ci się ze wszystkiego spowiadać. Masz własne wielkie
problemy, więc czemu przejmujesz się moimi ?
- To chyba jasne ! Bo jestem twoją przyjaciółką, ale Ty sądzisz, że
zawsze dasz sobie radę sama !
- Bo dam. Radziłam sobie do tej pory, więc czemu uważasz, że nie dam
rady pociągnąć dalej Hmm.. ? Tak czy inaczej punkt C ! Rozdadzą nam koszulki
treningowe ! A ja jestem gotowa zabić za niebieską ! - Krzyknęła z uśmiechem,
całkiem zmieniając nastawienie i nastrój. To zawsze mnie dziwiło. Ona prawie
nigdy nie była smutna. Dopiero później dowiadywałam się, że ma doła lub
problemy, ale przypominając ją sobie w tamtych dniach nigdy bym na to nie wpadła.
To już się robi denerwujące. A zwłaszcza to, że ja też chcę niebieską koszulkę..
Stella :
Wszyscy już zebraliśmy się przy punkcie C. Była to niewielka górka, a
wokół niej polana i las. Nie wiedziałam, czemu to takie wyjątkowe miejsce. I
czemu te wszystkie tereny należą do buntowników. To całkiem ciekawe. Skoro już
tu jesteśmy to należy wiedzieć jak najwięcej, więc spytałam się o to naszego
opiekuna, trenera, chyba był wszystkim w jednym.
- David ? Jakim cudem macie tyle terenu, skoro nie jesteście już
obywatelami Arasonii to nie podlegacie ich prawu. - Chłopak zmierzył mnie
zirytowanym spojrzeniem.
- Jesteśmy obywatelami Arasonii ! I to tymi prawdziwymi. Te Ziemie są
niczyje. Dlatego je sobie wzięliśmy. Król co prawda może nas najechać, ale wątpię,
by obchodziło go coś poza swoim krajem. Jest on bardziej ignorantem. Zresztą on
nie walczy. Jego przekonania są takie, że jeżeli na świecie nie będzie miłości,
to nie będzie też nienawiści. Nie chce wojen na świecie. Ale zdobywa to takim środkiem,
który tylko wszystko pogarsza i zbliża nas do wojny.
- Zaraz. Pff.. - Powiedziała Daisy. - Nie chce wojen, ale sam zabija
ludzi. To mi też dopiero szlachetny człowiek.
- Kreins nie chce być dobry, chce być praktyczny. Oj zresztą po co ciągniemy
ten bezsensowny temat ? Miałem Was tu czegoś nauczyć.
- Bezsensowny ? - Spytał się niedowierzająco Mike. - Chyba mamy prawo
wiedzieć, za co ryzykujemy życie, co ?
- Za wolność i sprawiedliwość ! Zarówno wszystkich tutaj ludzi jak i
waszą ! Najpierw chcemy byście umieli radzić sobie w trudnych sytuacjach,
zobaczyć wasze mocne strony. Jest was piątka oraz piątka naszych ludzi. Ale..
Nie będziecie ze sobą w zespole. - Powiedział chłopak ze złośliwym uśmieszkiem.
Zrobiliśmy zdezorientowane i przestraszone miny, ale czekaliśmy aż David skończy.
- Każde z was zostanie przydzielony do drużyny z jedną osobą z buntowników.
Musicie walczyć między sobą. Ale oczywiście nie na śmierć i życie. Aż tak
chorzy na głowę nie jesteśmy. To tylko trening. Walczyć musicie, ponieważ tylko
jedna drużyna może dość pierwsza na metę. Meta jest na końcu naszego terenu.
Punkt K, więc macie dosyć spory obszar. Waszym dowódcą na poważnych zadaniach
po treningu będę Ja, a ten kto jako pierwszy z partnerem przekroczy metę będzie
moją prawą ręką. Będziemy później tworzyć sześcioosobowy zespół.
- Oo ! A jak się nazwiemy ? - Spytała się Daisy ucieszona. Wszyscy
spojrzeliśmy na nią jak na idiotkę.
- No co.. Tak się tylko spytałam… - Powiedziała cała czerwona i już się
nie odzywała.
- Więc czy dobrze rozumiem, że musimy między sobą walczyć ? Nie ma mowy.
Nikt z nas się na to nie zgodzi ! - Powiedziałam zdenerwowana.
- To prawda ! - Poparli mnie Mark i Jessica. Spojrzałam się wyczekująco
na Daisy i Josha.
- No wiesz.. - Zaczął chłopak. - To w końcu tylko trening. Musimy umieć
sobie w trudnych warunkach, a to, że będziemy przeciwnikami będzie dla nas
utrudnieniem. To całkiem ciekawa rywalizacja.
- A w cholerę z Tobą ! Daisy ? - Spytałam.
- Jestem gotowa walczyć o koszulkę, więc o to chyba też prawda ? -
Powiedziała z uśmiechem.
- Hahahaha No tak ! - Zaśmiałam się histerycznie. - Zapomnieliśmy już, że
jesteś agresywna, gdy przyjdzie co do czego. Nawet w szkole. Hmm.. Haha. To
musi być dla Ciebie dobra zabawa ? Może lubisz patrzeć jak inni cierpią, co ? -
Dziewczyna skamieniała, jakby ktoś ją walnął w twarz.
- Wypluj te słowa, albo zaraz Ty będziesz cierpieć. I przysięgam, że się
tym nie przejmę.
- Dobra. Spokój. - Powiedział znudzony David i z plecaka wyjął torbę. -
Teraz wylosujecie kolory, które przydzielą was do grup. I zaraz w tym czasie
zza drzew wyszły dwie dziewczyny i trzej chłopacy. Jedna w różowej koszulce miała
kręcone, blond włosy, a figurę, że nadawała by się na modelkę. Zaraz po jej
prawej dziewczyna z rudymi, krótkimi włosami, ale inteligentnymi oczami miała
zieloną koszulkę. Później mały, ale masywny blondyn z czerwoną koszulką, chudy
szatyn w niebieskiej i przeciętny brunet w żółtej. Byli to właściwie przeciętni
nastolatko wie tak jak my.
- Dobra podchodźcie. - Powiedział David wyciągając w naszą stronę swoją
słynną torbę. Pierwsza podeszłam ja z pewnym krokiem. Zamknęłam oczy i sięgnęłam
ręką, później, gdy je otworzyłam zobaczyłam barwę czerwoną, więc podeszłam do
mojego partnera blondyna i przedstawiłam się. Później zaczęłam obserwować resztę,
po mnie podeszła Jessica i wyciągnęła kolor niebieski. Zachichotałam na widok
miny Daisy, była ona zaraz po Mike, który właśnie teraz podszedł. Cały
zestresowany sięgnął do torby i wyciągnął kolor zielony. W tym czasie, gdy on
podchodził do rudej dziewczyny Daisy właśnie miała wybrać swój kolor i partnera
lub partnerkę. Rozejrzałam się i zobaczyłam, że został już tylko kolor różowy.
Para z blond Barbie i żółty z jakimś tam brunetem. Sama nie wiedziałam co jest
gorsze. Ja się cieszyłam z tego, że wylosowałam silnego partnera.
Daisy :
Sięgnęłam do torby sama bojąc się wyniku. Nie został już nikt dobry.
Silnego miała Stella, mój ulubiony kolor Jess, a inteligentną partnerkę Mike.
Mi został przeciętniak, albo blondynka. No ludzie… Z drżącą ręką w końcu sięgnęłam
i otworzywszy oczy zobaczyłam kolor różowy. Poczułam się jakbym z góry była
przesądzona mi przegrana. Podeszłam zrezygnowana do mojej partnerki.
- Hej ! - Uśmiechnęła się od ucha do ucha. - Jestem Melissa. - Powiedziała
wyciągając rękę.
- A ja Daisy. - Powiedziałam i uścisnęłam jej dłoń. Hmm.. Pomyślałam, że
może nie wyglądała wcale na mądrą lub silną, ale na pewno była duszą
towarzystwa, więc może nie będzie tak źle ? W końcu najważniejszą sprawą tutaj
jest współpraca. Spojrzałam na Davida i Josha z żółtą koszulką. Co już nie była
żadnym zaskoczeniem.
- A więc to prawda ? - Spytała się mnie dziewczyna.
- Co takiego ?
- No. O tym, że jesteście wybrańcami ?
- Hahaha - Zaśmiałam się rozbawiona. - Może tak, może nie. Któż tam wie.
Ja wiem tylko, że nie chce zginąć w tym waszym chorym świecie.
- Hahaha. I to jest dobra odpowiedź. Trafiłam na dobrą partnerkę. - Uśmiechnęła
się blondynka. - Więc co teraz David ? - Spytała się.
- Broń. Oj dużo tu z wami roboty. Każdy z was może sobie wybrać co wam
odpowiada, ale wybierajcie rozsądnie, bo to ona może zadecydować o waszych
ranach fizycznych, macie też tarczę dla chętnych. - Odpowiedział i pokazał na
duży stół z masą różnych rzeczy. Były tarczę najróżniejszych wielkości, miecze dwuręczne,
jednoręczne oraz półramienne, oj coś sądzę, że za dużo się w Metina nagrałam, uśmiechnęłam
się na samą myśl. Były też maczugi, sztylety, włócznie, halabardy, łuki oraz
pociski wybuchowe, dymne. Aż strach było pomyśleć do czego to wszystko służyło.
- Powiedziałeś, że nie jest to na śmierć i życie.- Powiedziałam lekko
przestraszona do Davida.
- I nie kłamałem. Wszystko jest lekko stępione, więc zada wam rany, ale
nie śmiertelne.
- Dobrze wiedzieć- burknęłam.
- Daisy. - Podszedł chłopak i szepnął. - Powodzenia.
- Dzięki, przyda się. - Odpowiedziałam z uśmiechem, a ten położył mi dłoń
na głowie, także się uśmiechając, mi nagle mina zrzedła. Czy on także chce mi
dowalić, że jestem trochę niska…? Podeszłam do stołu i zaczęłam się rozglądać
co biorą inni.
Stella wzięła maczugę, Josh włócznie, Mike zupełnie jak rycerz, miecz
jednoręczny i tarczę, a Jessica łuk. Pomyślałam o czymś co im nie wpadło do głowy
i spytałam się Melissy.
- Co mi radzisz wziąć ?
- Nic Ci nie poradzę. Sama musisz wybrać i później wziąć konsekwencje za
swój wybór.
- Gadasz jak moja mama.
- Nie o to mi chodziło. Po prostu musisz wybrać to z czym czujesz się
najlepiej. Ja na przykład wybrałam sztylet i parę pocisków. - Spojrzałam się na
jej wyposażenie i jednak, gdy zaczęłam myśleć, że jest normalna, znowu wzięłam
ją za głupią. Naprawdę chce iść walczyć mając tak niewiele. Dziewczyna jakby
czytała mi w myślach, bo odpowiedziała.
- Nie jest dobrze mieć ze sobą ciężkie rzeczy, bo musisz mieć siłę je dźwigać.
Nie jestem zbytnio silna. Ale przynajmniej znam własne ograniczenia.
- Hmm.. A Ja nie. - Powiedziałam i wybrałam dwa miecze. Jednoręczny oraz
półramienny i przerzuciłam je na plecy. Wybrałam pasek i umieściłam w nim dwa
sztylety oraz cztery pociski. Uznałam, że jestem już gotowa, więc ustawiłam się
na placu razem z resztą.
- Za dziesięć sekund wszystko się zacznie. - Ogłosił głośno David -
10...9...8...
- Trzymaj się mnie i od razu pobiegnij do lasu, biegnij ile sił. - Szepnęła
do mnie Melissa.
- 6..
- Jak to ? Mamy uciekać ? - Spytałam się zaskoczona.
- Wszyscy rzucą się na siebie chcąc sobie nawzajem przeszkodzić. Nikt
nie zwróci na nas uwagi. Celem tego treningu jest szybkość i rozsądek, nie siła.
- Powiedziała, a ja nagle poczułam niesamowitą ekscytacje i radość, że właśnie
z nią trafiłam do drużyny.
- 2...1...0 ! - Zakończył odliczanie, a ja natychmiast wycofałam się z
wiru krzyków i brzdęku metalu i pobiegłam za Mel do lasu. Skręciła w gąszcz
krzaków i drzew, przeskakując przez pnie. Hahaha i ona jest niby słaba. Zaśmiałam
się w duchu, nie mogąc nadążyć. I nagle przed sobą zobaczyłam dzika. Dziewczyna
także zatrzymała się i wyjęła sztylet. Mimo iż miała tylko go, to czuła się
niezwykle pewnie siebie. Obróciła się do niego bokiem, nadal obserwując każdy
jego ruch i nagle poruszyła nogą kopiąc jesienne liście i ziemię w stronę jego łba.
Zwierzę cofnęło się wytrzepując z głowy i oczu piach i zanim zdążyło zaatakować,
moja towarzyszka rzuciła się na niego ze sztyletem, ale tylko lekko zraniła go
w nogę.
- Teraz możemy uciekać, a dzikowi nic nie będzie. - Powiedziała
zadowolona. - Pamiętaj. Zawsze patrz na otoczenie wokół Ciebie i wykorzystuj
je.
- Tak. Wygląda na to, że wiele musisz mnie nauczyć. - Pobiegłyśmy dalej,
ale w końcu nie mając już siły zatrzymaliśmy się koło dużego, rozgałęzionego
drzewa.
- Tutaj możemy się zatrzymać, już i tak jest późno, za jakąś godzinę się
ściemni. - Stwierdziła patrząc w niebo. - Nie ma sensu tracić siły na godzinę,
lepiej wypocząć i skończyć to jutro. I tak zaszłyśmy daleko. Jesteśmy niedaleko
punktu F. Na jeden dzień dobrze się spisałyśmy.
- Zaraz ? To ten trening będzie trwał parę dni ? - Spytałam zaskoczona.
- Tak. Od punktu C do K jest kawałek drogi. Tylko wydaję się, że jest
blisko. Ale spokojnie. Sądzę, że większość osób nadal jest przy punkcie E lub w
połowie drogi do F.
- Czyli nie daleko ! Nie powinnyśmy ruszyć. ?
- Podróżowanie po ciemku jest niebezpieczne. Zwłaszcza w tym okolicach.
Sądzę, że pozostali partnerzy twoich przyjaciół też na to wpadną i nie będą
chcieli ryzykować.
- To chyba Nie poznałaś Stelli. Zrobi wszystko, by wygrać.
- To ta z czerwoną koszulką ? Nic się nie bój. Może i jej partner jest
silny, ale głupi jak but. - Z pewnością pocieszyła mnie tą uwagą.
- To co nazbieram parę owoców leśnych, orzechów. - Postanowiła. - Większość
będzie chciało udać się do strumienia na ryby i rozpalić ogień. W ten sposób się
znajdą i zanim zdążą się wyleczyć z poprzedniej walki, znowu się w nią wdadzą.
- Matko ! Jesteś niesamowita ! Skąd wiesz jak inni myślą ? - Spytałam i
zupełnie zamurowała mnie odpowiedź.
- Domyślam się. - Powiedziała z uśmiechem.
- No dobrze. To ja nazbieram gałęzi i zrobię łóżka.
- Nie jest bezpiecznie spać na lądzie. Jest tu dużo dzikich zwierząt.
Lepiej będzie na drzewie, ale jak nie masz nic do roboty to pomóż mi nazbierać
jedzenia.
- Pewnie. - Powiedziałam i ruszyłam za nią. Gdy myślałam, że ta
dziewczyna jest głupia, uznałam, że sama sobie dam radę, ale dopiero teraz
zobaczyłam, że bez niej już byłabym ranna przez dzika. Tutejsze zwierzęta, były
inne niż u nas w świecie. Ten, gdy tylko nas zobaczył, chciał zaatakować. Mel
poradziła sobie z nim, a także miała świetne myślenie strategiczne. Była ode
mnie o dużo lepsza. Więc dlaczego jej nie nazywają wybrańcem ? Świetnie nadawały
by się do tej roli pomyślałam. No, ale już nie było na to czasu. Musiałyśmy
zadbać o siebie i dojść do mety !
Hejka ! :D
Mam nadzieję, że na początku nie zanudzałam za bardzo. xd
Ale nadal jest tyle rzeczy do opowiedzenia xD
No mam nadzieję, że skomentujecie, co wam się podobało, a co nie !
W tej notce nie zobaczyliśmy Jessego, tak naprawdę, nie będzie się on na
początku tak często pojawiał.
W dodatku w poprzedniej notce, zobaczyliśmy jego myśli, a za dużo
dobrego też nie może być :D
Pozdrawiam :**
Nie , nie zanudzasz. ;p Rozdział świetny . ! Dzięki za komentarz <3
OdpowiedzUsuńTaak , oglądam anime . ^^czekam na nn ;d
Przepraszam, że komentuje dopiero teraz, ale dopiero wygospodarowałam więcej czasu, ta pieprzona szkoła zabiera większość naszego cennego czasu! -,-
OdpowiedzUsuńRozdziały świetne i są pisane jakby na prawdę były to prawdziwe przemyślenia grupki zwykłych nastolatków, którzy trafiają do świata i stają się wybrańcami. Są tym zaskoczeni i rozbawieni xd
Strasznie kuje mnie w oczy to np. "Spytała się Daisy" myślę, że powinno być "spytała Daisy", bo wynika że pyta sama siebie. Tak mi się wydaję i nie potraktuj tego jako jakąś kąśliwą uwagę tylko koleżeńskią przysługę ;)
Robi się ciekawie, ale mało Jessego a za to dużo Davida... ;< uwielbiam Jessego i Mika, a mało ich! ;<
Czekam na nexta i pozdrawiam ;*
Hej ;) przepraszam, że tak późno komentuje ale walczę ze studiami -,- Koszmar...
OdpowiedzUsuńRozdział jest boski jak zwykle z resztą ;) Podoba mi się jak opisujesz postaci i ich uczucia.
Czekam na więcej zwłaszcza Jessego ^^
Pozdrawiam i zapraszam do siebie;)
Postaram się dodać notkę w sobotę.
Hejka ; D Świetny rozdział, Daisy trafiła na wspaniałą partnerkę, myślę, że z tego może powstać silna przyjaźń. Dobry pomysł z treningami ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na next ^^
Zapraszam na nowy rozdział na : http://magic-elementals.blogspot.com/
Przepraszam ,że tak długo nie pisałam komentarza ,ale po prostu najzwyczajniej w świecie nie miałam czasu T^T . Na szczęście dzisiaj znalazłam go trochę i już komentuje :).
OdpowiedzUsuńTwoje opowiadanie wciąga mnie coraz bardziej. Cudownie piszesz , fabuła jest naprawdę oryginalna ,a postacie niebanalne.
A więc :
- Jesse , gdzie jesteś ? XD Pierwsza myśl jaka mi przyszła do głowy. Tęsknie za nim ,ale wiem ,że najpierw musisz rozbudować inne wątki c; , więc spoko.
- Gdy doszło do konfrontacji pomiędzy Stellą ,a Daisy , w duchu krzyczałam :" Daisy , Daisy , załatw ją " . Jeszcze bardziej nie lubię Stelli XD . Aż mam nadzieję ,że ona wpadnie na dzika , lub co najmniej dziesięć , rozwścieczonych .
- Dawid szepnął Daisy powodzenia - ulalala XD . Jesse kurczaczek , działaj , bo ci dziewczynę sprzątną sprzed nosa.
- Melissa kolejną cudowną postacią . Ciekawa , niby różowa blondyneczka , okazała się bardzo sprytna . Brawo dla nowej postaci , dołącza do grona moich ulubionych ,a to nie lada wyczyn XD.
- Cała ta akcja kojarzy mi się z Igrzyskami Śmierci . A to był dobry film , więc duży plus :D
Jestem ciekawa , co wydarzy się dalej , pozdrawiam i czekam na kolejną notkę :)
U mnie nn : http://magic-elementals.blogspot.com
OdpowiedzUsuńZapraszam ;)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń